ŚWIAT PANA HULOT W FILMACH JACQUESA TATI*
Postać
pana Hulot narodziła się wraz z drugim filmem fabularnym Jacquesa Tati -
“Wakacje pana Hulot” (1953). Grany przez samego reżysera, pozornie niezgrabny
wielkolud z kamienną twarzą, dodający sobie fasonu fajką, pochylony do przodu,
jakby stale gotowy do nawiązania rozmowy, niezależny, ale szukający ciepłych
kontaktów z ludźmi, miał być odtąd główną postacią wszystkich filmów tego
twórcy.
Tati, doskonały obserwator ludzkich zachowań, w kolejnych swoich filmach (“Mój
wujaszek”, “Playtime”, “Pan Hulot wśród samochodów”) stworzył galerię barwnych
postaci po to, by je wszystkie wydrwić. Komiczne scenki wzbogacał znakomitymi
gagami dźwiękowymi, a jednocześnie, co charakterystyczne – unikał dialogów,
redukując je do niezbędnego minimum. Jeśli już z ekranu padały słowa, to
okazywały się głupie, banalne i pretensjonalne, jak wypowiadające je osoby.
“Mój
wujaszek” powtórzył, a nawet przyćmił powodzenie “Wakacji pana Hulot”. Tym razem
Tati, choć jak zawsze borykał sie z problemami finansowymi, mógł sobie pozwolić
na znacznie wystawniejszą realizację. Do największych atutów filmu, oczywiście
obok samego pana Hulot, należy wizja zimnego, futurystycznego, supernowoczesnego
Paryża (arcydzieło wybitnego scenografa Henri Schmitta), w którym gadżety i
dekoracje niszczą naturalne więzi. Światu sztywnych reguł i kodeksów Tati
przeciwstawia swobodny, pełen życia, wręcz chaotyczny świat paryskich
przedmieść, straganiarzy, rzemieślników, drobnych sklepikarzy, dozorców i
zamiataczy ulic, małych urwisów i zażywnych kumoszek. Wśród takich ludzi żyje
Hulot i ma z nimi więcej wspólnego, niż ze swymi zamożnymi krewnymi. |